Prawo do powrotu - Страница 5

Изменить размер шрифта:

miłymi dziewczynami, to mu na pewno wyjdzie na zdrowie.

– Zaczekaj – mruknął Kamil. – Nie dowiedziałem się jeszcze, jak przebiega usuwanie skutków awarii. Anno, kiedy będziecie gotowi uruchomić wymiennik?

– Właściwie już jesteśmy gotowi. Automaty spawalnicze zakończyły pracę. Jeszcze tylko próba ciśnieniowa – i będzie można włączyć obieg sodu.

– Dobrze, dziękuję… – powiedział Kamil, patrząc na Annę.

Była drobną, jasnowłosą kobietą, powolną w ruchach i zawsze bardzo zasadniczą w słowach. Chwilami miał wrażenie, że Anna ma nieco zwolniony refleks, że zbyt długo zastanawia się nad odpowiedzią na zadane pytanie. Ale to było tylko wrażenie. Testy psychologiczne nie potwierdzały tego i Kamil bez obawy mógł ufać, że Pierwszy Mechanik astrolotu nie zawiedzie w żadnej sytuacji. Przekonał się o tym zresztą teraz, przy okazji pierwszej poważniejszej awarii. W trudnych warunkach, bez wstrzymania ruchu urządzeń, Anna doskonale i w szybkim tempie dała sobie radę z poważnym uszkodzeniem.

Przeniósł wzrok na drugą z kobiet siedzących w kabinie Piotra. Spotkał jej spojrzenie i zmieszał się trochę, dość niespodziewanie dla samego siebie.

,,Za bardzo podoba mi się ta dziewczyna" – pomyślał.

– A u ciebie, Ido, wszystko w porządku? – spytał, by usłyszeć jej głos.

– Komputery raczej nie wybuchają – odpowiedziała z poważną miną.

Uśmiechnął się do niej i szybko wyszedł za Bunnem.

– Z Piotrem jest już zupełnie dobrze – powiedział Bunn. – Na początku myślałem, że będzie znacznie gorzej. Był nieprzytomny, a gdy próbowałem go ocucić, zdradzał objawy szoku nerwowego. Nie mówiłem ci o tym, bo po prostu nie przywiązywałem do tego większej wagi, ale to wyglądało dość groźnie…

– To znaczy?

– No… po prostu nie poznawał mnie, mówił od rzeczy i wyglądał na przerażonego. Dopiero kiedy przyszła Idą, uspokoił się i wrócił do równowagi.

– Idą? Ach tak, rzeczywiście. Była tam, w ambulatorium, kiedy przyszliśmy z Muf im po wypadku.

– Nie sądzę, aby to miało jakiekolwiek znaczenie. Przypuszczam, że po prostu oprzytomniał, a osoba Idy nie odegrała tu specjalnej roli… – Bunn przekrzywił głowę i uśmiechnął się do Kamila.

– Nie rozumiem, o co ci chodzi! – Kamil patrzył w oczy Bunna, ale końce uszu zarumieniły mu się nieco.

„Czyżby… to było widoczne do tego stopnia, że Bunn zauważył? – pomyślał. – A jeśli nawet, to niech tam… Czy nie może mi się, do licha, podobać taka dziewczyna jak Idą?"

– Rozumiesz, rozumiesz… Ile ty masz właściwie lat, zastępco dowódcy?

– To nie ma nic do rzeczy! – powiedział Kamil oschle. Nie lubił takich pytań.

– Oczywiście. A wracając do sprawy Piotra, zwolnienie dałem mu nie ze względu na te drobne skaleczenia, lecz po prostu po to, by wrócił do równowagi. Chciałem prosić cię, żebyś później przetestował go…

Оригинальный текст книги читать онлайн бесплатно в онлайн-библиотеке Knigger.com